Ósma mila: mistyfikator

help-2

Dzisiejsze czytania: Hbr 2,5-12; Ps 8,2.5-9; 1 Tes 2,13; Mk 1,21-28

Taki ktoś skutecznie umie się ukryć. Udaje, żeby nie został zidentyfikowany. W ludowym porzekadle „modli się przed figurą a diabła ma za skórą”. Synagoga do której dziś przyszedł Pan Jezus jest miejscem żydowskich zebrań modlitewnych. To strefa w której nie powinno być teoretycznie nikogo kto ma w sobie jakąkolwiek nieczystość. A jednak. Ten krętacz zniesie nawet modlitwę, byleby nadać jej niewłaściwy kształt. Dziś nieczystość kojarzy się zwykle z grzechami odnoszącymi się do szóstego i dziewiątego przykazania. I słusznie. Dobrze uformowane sumienie w jego rachunku zwykle „wyrzuca” myśli i czyny nieczyste. Skąd się biorą? Ojcowie duchowni nie mają wątpliwości. Z egoizmu i pychy powiadają. Z brania wyłącznie dla siebie, z pozorów miłości. Antidotum, które wówczas przepisują to pokora. Nie dam rady sam. Potrzebuję Jezusa. Wobec Niego nieczysty duch nie jest w stanie siedzieć dalej cicho. Ujawnia się. Spotkanie z Żywym Jezusem to dla niego koniec mistyfikacji. Modlitwa jako spotkanie z OSOBĄ, a nie jej pozory ukryte czasem w nawet pobożnej obecności w miejscu świętym (tu synagoga) lub we wspólnocie (a wszyscy się zdumieli)to realna siła. Żadna nieczystość nie jest w nas w stanie trwać wówczas ani godziny dłużej. I wyszedł z niego = „i ja odpuszczam tobie grzechy…” Każdy jeźdźca żeby nie stwarzać zagrożenia dla innych na szlaku musi mieć ograniczone zaufanie do siebie samego.

Mój drogi jeźdźco, bądź bezpieczny na drodze, spokorniej!

Panie dziękuję Ci za to, że skruszonym sercem nie gardzisz.

Niech Pan Cię +

brat michał kulczycki ofm cap.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *